Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
ostrzegali przechodniów:
- Zajechały budy! Wygarniają z bram! Zawracajcie!
Było już dosyć późno. Drogę do mieszkania Diany mieliśmy odciętą.
- Musimy iść do mnie - powiedziałem.
Diana milczała, oparta bezradnie o witrynę sklepu.
- Musimy iść do mnie - powtórzyłem z zakłopotaniem.
- To fatalne - rzekła Diana bijąc się widocznie z myślami. - Jak się później wytłumaczę?
W oddali ukazał się na jezdni niemiecki patrol.
Mieszkałem na Nowogrodzkiej w sublokatorskim pokoju. Właściciele mieszkania wyjechali akurat z dziećmi na wakacje do Świdra. Powiedziałem o tym Dianie.
- To nawet lepiej. Byłoby mi głupio wobec nich.
- A co dzieje się z twoimi rodzicami? - przypomniałem sobie nagle i nawet zdziwiłem się, że dotąd
ostrzegali przechodniów:<br>- Zajechały budy! Wygarniają z bram! Zawracajcie!<br>Było już dosyć późno. Drogę do mieszkania Diany mieliśmy odciętą.<br>- Musimy iść do mnie - powiedziałem.<br>Diana milczała, oparta bezradnie o witrynę sklepu.<br>- Musimy iść do mnie - powtórzyłem z zakłopotaniem.<br>- To fatalne - rzekła Diana bijąc się widocznie z myślami. - Jak się później wytłumaczę?<br>W oddali ukazał się na jezdni niemiecki patrol.<br>Mieszkałem na Nowogrodzkiej w sublokatorskim pokoju. Właściciele mieszkania wyjechali akurat z dziećmi na wakacje do Świdra. Powiedziałem o tym Dianie.<br>- To nawet lepiej. Byłoby mi głupio wobec nich.<br>- A co dzieje się z twoimi rodzicami? - przypomniałem sobie nagle i nawet zdziwiłem się, że dotąd
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego