Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
ujął go pod rękę.
- Ten pan nie ma do was zaufania - Mock, rozbawiony nieoczekiwanie całą sytuacją, rzucił kpiące spojrzenie bileterom. - I słusznie, bo, sądząc po waszych ryjach, podawano wam już w podstawówce wódkę zamiast tranu.
Mock odciągnął Smolorza na bok, nie zwracając uwagi na zdumionych portierów.
- No i co? - zapytał.
- W porządku. Przedpołudnie u panny Pflüger. Potem u pana w domu. Obie. Cały czas ćwiczyły - bąkał Smolorz.
- Dziękuję wam, Smolorz - Mock spojrzał przyjaźnie na podwładnego. - Jeszcze niecałe dwa tygodnie. Wytrzymajcie. Potem w nagrodę za dobrą robotę dostaniecie tydzień nieewidencjonowanego urlopu. Przed samymi świętami. Dziś jesteście już wolni.
Smolorz uchylił kapelusza i powłócząc
ujął go pod rękę.<br>- Ten pan nie ma do was zaufania - Mock, rozbawiony nieoczekiwanie całą sytuacją, rzucił kpiące spojrzenie bileterom. - I słusznie, bo, sądząc po waszych ryjach, podawano wam już w podstawówce wódkę zamiast tranu.<br>Mock odciągnął Smolorza na bok, nie zwracając uwagi na zdumionych portierów.<br>- No i co? - zapytał.<br>- W porządku. Przedpołudnie u panny Pflüger. Potem u pana w domu. Obie. Cały czas ćwiczyły - bąkał Smolorz.<br>- Dziękuję wam, Smolorz - Mock spojrzał przyjaźnie na podwładnego. - Jeszcze niecałe dwa tygodnie. Wytrzymajcie. Potem w nagrodę za dobrą robotę dostaniecie tydzień nieewidencjonowanego urlopu. Przed samymi świętami. Dziś jesteście już wolni.<br>Smolorz uchylił kapelusza i powłócząc
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego