Akademii Muzycznej wypełniały mi czas tak szczelnie, że nie miałam już siły, by zaprzyjaźnić się ze sobą. W pewnym momencie uderzyło mnie, że ludzie, którzy poświęcają się w całości jakiejś idei, bardzo mało skupiają się na sobie, stają się jacyś... niematerialni. Prawie jak mnisi w klasztorze. Kiedy mieliśmy wspólne lekcje WF-u ze studentami Akademii Sztuk Pięknych, to widać było różnicę między nami jak na dłoni. My byliśmy nieobecni, jakby wtopieni w tło, natomiast oni potrafili bardzo świadomie i konkretnie manifestować własne ego, chociażby przez ubiór. Studia muzyki klasycznej to studia pokory. Trzeba techniki i wiedzy, żeby oddać prawdę muzyki baroku