z drugiej prezydentem był Lech Wałęsa, nie należący bynajmniej do admiratorów Walendziaka.<br><br>- Nie ukrywam, że byłem człowiekiem, który w wymyśleniu Walendziaka jako szefa telewizji miał duży udział - przyznaje Marek Markiewicz, ówczesny członek KRRiTV. - Kierowałem się jednak wyłącznie jego dziennikarskimi osiągnięciami i kwalifikacjami, a nie opozycyjną, polityczną przeszłością - podkreśla. Myślę, że Walendziak dostał nie tylko wielkie zadanie, ale i ogromną szansę na zreformowanie telewizji. Dostał nowe prawo. Najlepszym dowodem na to, że było ono skuteczne, był fakt, że ostatecznie Walendziak mógł sam zrezygnować z zajmowanego stanowiska, a nie został odwołany. Na ile tę swoją szansę wykorzystał, to już inna sprawa...<br><br>Najzagorzalsi wrogowie