Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
nie mogę jej dogonić, wreszcie wyczerpany, bez sił, padam na szyny. Znałem ten sen ze wszystkimi szczegółami, z góry wiedziałem, jak się zacznie i jak się skończy. Śnił mi się zawsze jednakowo, jakby go ktoś utrwalił na taśmie filmowej.

Wszystko to sprawiało, że często myślałem o Polinie z odrazą. Prowokowałem Wanię, żeby mówił o niej złe i niesprawiedliwe rzeczy, podsuwałem mu nawet słowa, na które sam nie umiał wpaść, i przeżywałem krótkie chwile tryumfu. Ale potem doznawałem uczucia jeszcze większej goryczy. W szkole, podczas lekcji, usiłowałem rozważyć sytuację:

Polina to czarownica... Gdybym wierzył w Boga i w świętych, tak jak Wania
nie mogę jej dogonić, wreszcie wyczerpany, bez sił, padam na szyny. Znałem ten sen ze wszystkimi szczegółami, z góry wiedziałem, jak się zacznie i jak się skończy. Śnił mi się zawsze jednakowo, jakby go ktoś utrwalił na taśmie filmowej.<br><br>Wszystko to sprawiało, że często myślałem o Polinie z odrazą. Prowokowałem Wanię, żeby mówił o niej złe i niesprawiedliwe rzeczy, podsuwałem mu nawet słowa, na które sam nie umiał wpaść, i przeżywałem krótkie chwile tryumfu. Ale potem doznawałem uczucia jeszcze większej goryczy. W szkole, podczas lekcji, usiłowałem rozważyć sytuację:<br><br>Polina to czarownica... Gdybym wierzył w Boga i w świętych, tak jak Wania
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego