Siemionycz miał rozległe interesy w Puszczy-Wodicy: był wspólnikiem garbarni oraz fabryczki mydła, jeździł na jarmarki, kupował i sprzedawał konie, zajmował się też ślusarstwem i wykuwał krzyże dla kamieniarzy przy miejscowym cmentarzu. Uchodził w okolicy za człowieka nie tylko majętnego, ale także za spryciarza, którego nikt nie potrafił dotychczas ocyganić.<br><br>Wania, Pluj i ja mieszkaliśmy w drewnianym pawilonie porośniętym winem, sypialiśmy na polowych łóżkach, wstawaliśmy o świcie, gdy w kuźni rozlegały się pierwsze uderzenia młota, myliśmy się pod studnią, a potem pomagaliśmy Siemionyczowi w pracy. Początkowo mdlały nam ręce i twarze pokrywały się rzęsistym potem od żaru paleniska. Ale po krótkim