wszystko i jeszcze dokopią.<br>Poeta zaburczał niechętnie, ale zamilkł. Z majdanu dolatywały ich okrzyki, tupot koni i, co najgorsze, zapach żołnierskiej grochówki, za miskę której w tej chwili Geralt oddałby wszystkie sterlety i trufle świata. Stojący przed szopą wartownicy gadali leniwie, rechotali, od czasu do czasu przeciągle charcząc i spluwając. Wartownicy byli żołnierzami zawodowymi, dawało się to poznać po zadziwiającej umiejętności porozumiewania się za pomocą zdań złożonych wyłącznie z zaimków i obrzydliwych plugastw. <br>- Geralt?<br>- Czego?<br>- Ciekawe, co stało się z Milvą... Z Zoltanem, Percivalem, Regisem... Nie widziałeś ich?<br>- Nie. Wcale nie wykluczam, że w czasie potyczki zarąbali ich albo stratowali końmi