A może nawet granaty z wyciągniętymi zawleczkami. Brama jednostki, pijany wartownik chwiejący się na utrzymującym go w jako takim pionie karabinie. Ciężkie, grube, pomalowane w barwy ochronne drzwi od bunkra powoli odsuwają się pokazując drogę do piekła. Wchodźcie, śmiało, zachęca jeden z żołnierzy. Pozostali obleśnie się uśmiechają. Nie ma odwrotu. Wartownik zasłania sobą furtkę w bramie. Stara się mocno dzierżyć w dłoni karabin, poprawia na głowie hełm, który zjeżdża mu ciągle na jedną stronę. W środku bunkra panuje mroczny niepokój, grube ściany oddzielają od świata, tutaj zawsze jest tak samo, bez względu na to, co się dzieje na zewnątrz. Po lewej