Kieślowskiego.<br><br><tit>Rosyjskie "Wesele"</><br><br>Wracają na wielkie festiwale Rosjanie, nieźle kombinujący, jak pokazać swój kraj na ekranie, by zadowolić zagranicznych ekspertów odpowiedzialnych za selekcję wstępną. I nieźle im się to udaje: w zeszłym roku był w Cannes "Cyrulik syberyjski", w tym roku w Berlinie "Córka kapitana", a teraz znowu w Cannes - "Wesele" Pawła Łungina, który jest reżyserem nieźle już zadomowionym na Zachodzie, skąd dostaje pieniądze na kolejne projekty. Dwa pierwsze tytuły to wielkie widowiska historyczno-folklorystyczne, tworzone od pierwszego klapsa z myślą o sukcesach eksportowych. Z "Weselem" jest zupełnie inaczej, gdyż to obraz bardzo współczesny, z gatunku mały realizm, ale z wyraźnymi