skrzydła zostały podwinięte, widać było słoneczne gaje, skrzącą się rozszemraną wodę w pobliskim aryku. Jacyś żołnierze przeszli podśpiewując:<br><br><dialect>Tajoj, ta Jóźku, ta dawaj pyska,<br>Ta co tu robisz, zaraz mów,<br>Jesteś mi znajomy z bliska,<br>Z gęby twojej widać Lwów!...</><br>"Sami swoi - pomyślała. - I jakże mi obco wśród tej swojskości. Weseli, pełni wigoru. Mundur ich tak odmienił. Szczęśliwi. A my? Co z nami będzie?" Z dala doleciał refren skocznej piosenki:<br><br><q>Czy śpiewają to i owo,<br>To i owo tak jak my!</><br><br>Nie trzeba było kusić losu. Źle im było w Nowym Depo? Jakoś się przyzwyczaili. Mogli tam doczekać końca wojny, zamiast