Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
nie chcę nic więcej zdjąć z siebie, pamiętaj, nie rób mi t e g o. - Ale on jakby nie słyszał. - Tak, tak - wołał. I znów: - Kamelia! - Diego, słyszysz? - Dobrze, dobrze - odpowiadał, zachłyśnięty, oszołomiony czymś. Wiedziałam, że mną, i dziwiłam się, że przez moje ciało tyle szaleństwa, cieszyłam się, i jeszcze, Wielebni Ojcowie, z tej próżności zapytałam, czy naprawdę jestem taka ładna i mogę się tak podobać, bo mi się zdawało, że nie, a Diego zaczął krzyczeć: - Piękna! - Odtąd już to słowo powtarzał wiele razy, jak wpierw - kamelia, z nieprzytomnym uporem, na wpół majacząc: - Piękna, piękna! - I Przysięgam, Wielebni Ojcowie, niczego nie
nie chcę nic więcej zdjąć z siebie, pamiętaj, nie rób mi t e g o. - Ale on jakby nie słyszał. - Tak, tak - wołał. I znów: - Kamelia! - Diego, słyszysz? - Dobrze, dobrze - odpowiadał, zachłyśnięty, oszołomiony czymś. Wiedziałam, że mną, i dziwiłam się, że przez moje ciało tyle szaleństwa, cieszyłam się, i jeszcze, Wielebni <page nr=28> Ojcowie, z tej próżności zapytałam, czy naprawdę jestem taka ładna i mogę się tak podobać, bo mi się zdawało, że nie, a Diego zaczął krzyczeć: - Piękna! - Odtąd już to słowo powtarzał wiele razy, jak wpierw - kamelia, z nieprzytomnym uporem, na wpół majacząc: - Piękna, piękna! - I Przysięgam, Wielebni Ojcowie, niczego nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego