z nieodzowną wisienką wewnątrz, Nieodzowną, gdyż owa smażona wisienka była nieodzownym balastem, który utrzymywał pączki od Lourse'a na dnie pudełka, czy naczynia, na którym je podawano. Bez tego balastu uleciałyby w powietrze, niczym mydlane bańki. A owa uciecha dziatwy - stoliczki wielkanocne z miniaturowym, marcepanowym święconem; jakby rekompensatą za to, że Wielkanoc nie jest Bożym Narodzeniem. <br> Czasem, idąc Krakowskim Przedmieściem, skręcam w Karową. Za moimi plecami znika biuro czeskich linii lotnicznych, a na jego miejscu pojawia się na rogu Ossolińskich cukiernia z werandą i markizą. I wtedy słyszę obok siebie kroki ojca. Po "inspekcji" w obu lokalach postanowił przejść się trochę ze