zbroczonymi krwią. Ledwie poruszających się gestapowcy<br>popychali, a tych, którzy w ogóle nie mogli iść o własnych<br>siłach, ciągnęli za nogi.<br> Kilkanaście jeszcze razy był prowadzony na przesłuchania<br>i ani razu nie obeszło się bez bicia, wieszania na drzwiach<br>i innych tortur. Gestapowcy wciąż zarzucali mu przynależność<br>do ruchu oporu. Wielokrotnie powtarzali, że widzą o jego<br>działalności kurierskiej. Żądali, aby podał nazwiska<br>współpracowników, to zwolnią go z więzienia. Wiedział, że jeśli się<br>załamie, jeśli zdradzi najmniejszą chociażby tajemnicę, jeśli raz<br>jeden powie "tak", straci szansę przetrwania tego piekła. Przez<br>cały czas mimo najwymyślniejszych tortur odpowiadał: "O<br>niczym nie wiem, do żadnej