Proszę, otwórz mi, człowiecze,<br>Z chlewu zabrać chcę prosiaki,<br>Bo mam dziś apetyt taki.<br><br>Po tych słowach lis dał nurka,<br>A tymczasem od podwórka<br>Psów zjawiła się gromada.<br>Każdy szczeka i ujada,<br>Każdy groźnie zęby szczerzy,<br>Każdy gryzie, gdzie należy,<br>Aż niedźwiedzie, pełne trwogi,<br>Powiedziały sobie: - W nogi!<br>Ratuj, lisie Witalisie!<br>Ale psom aż w ślepiach skrzy się<br>I popadły w ferwor taki,<br>Że fruwały tylko kłaki.<br><br>Lis tymczasem, sunąc boczkiem,<br>Wbiegł przez furtkę drobnym kroczkiem,<br>Po szelmowsku mrugnął oczkiem,<br>Wszedł ostrożnie od kurnika,<br>Porwał kaczkę, gęś, indyka,<br>Trzy kurczaki i perliczkę,<br>Związał wszystko to rzemyczkiem<br>I, nie tracąc chwili czasu