teraz<br>na wysokości piersi.<br> - Ano zdjął ja, tylko nie wiem, po co.<br> - Na okoliczność, że na naszą bezlitosną głupotę koniec nadszedł.<br> - Ano, zdałoby się, Kaźmierz - zabuczał basem Kargul i przystąpił<br>krok bliżej. I wtedy ujrzał, że Pawlak rzuca na ziemię swoją czapkę i<br>wyciąga ku niemu obie ręce.<br> - I płacz, Władek, nie wstydź sia, bo jak prawdziwy chłop płacze, to<br>musi być święto!<br> - Nie inaczej - huknął basem Kargul, a oczy mu zwilgotniały...<br> Ugrzęźli obaj w swoich ramionach, a pod ich ciężarem płot zaczął<br>trzeszczeć. Na podwórzu zaczął się wielki lament: płakały Marynia i<br>Aniela, płakały jej dzieci, płakał Pawełek, który jeszcze