odrywając oczu od sufitu, szepnęła: <br>- Uff, jak ciężko! <page nr=66><br>Zaś po chwili pauzy: <br>- Władyś , czy ciebie nie gniewają sufity? Czasami człowiek ciskałby czymś w te wszystkie daszki, przegródki... Nie odczuwasz tego? Chce się nieba nad głową. <br>Wszyscy milczeli, poruszała się gniewnie. <br>- Co ojciec nagadał tobie przez telefon? Mnie nic nie jest. <br>Władysław pośpiesznie zapewnił: <br>- Nic, mamusiu, tatuś nie gadał. Tylko, że chcesz nas zobaczyć, więc z radością przybiegliśmy. <br>Pokiwała głową. Usiadła nagle, wyprostowana. <br>- Ty pewnie wyobrażasz sobie, że ja nic nie rozumiem... "Z radością". Czy ja nie wiem, że nikt nigdy do mnie nie "przybiega z radością"? <br>Zaśmiała się. <br>- A tam nad