Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
klaskało pod stopami. Listopadowy chłód przenikał przez opończę.

Już dawno potrzeba było młodszych rąk do pracy. Palce staruszki drżały i nie mogły wyciągnąć równej nitki przy przędzeniu, a sieci często się rwały, więc nowa przędza była potrzebna. A i tkać trzeba było szmaciaki, obrusy na stół, narzuty na łóżko.
Ale Wojtek ani myślał o małżeństwie.
- Dziewczyny to ino stroje mają w głowie i uciechy, w chacie pożytku nie będzie - twierdził.
- Nie wszystkie one takie! Nie wszystkie! - zaprzeczała matka. - Ot, Baśka od sąsiadów stateczna dziewczyna, gospodarna i niebiedna. Patrzy ona za tobą, Wojtuś! Patrzy! Ale ty nic nie widzisz, ino twoje ryby
klaskało pod stopami. Listopadowy chłód przenikał przez opończę.<br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br>Już dawno potrzeba było młodszych rąk do pracy. Palce staruszki drżały i nie mogły wyciągnąć równej nitki przy przędzeniu, a sieci często się rwały, więc nowa przędza była potrzebna. A i tkać trzeba było szmaciaki, obrusy na stół, narzuty na łóżko. <br>Ale Wojtek ani myślał o małżeństwie. <br>- Dziewczyny to ino stroje mają w głowie i uciechy, w chacie pożytku nie będzie - twierdził. <br>- Nie wszystkie one takie! Nie wszystkie! - zaprzeczała matka. - Ot, Baśka od sąsiadów stateczna dziewczyna, gospodarna i niebiedna. Patrzy ona za tobą, Wojtuś! Patrzy! Ale ty nic nie widzisz, ino twoje ryby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego