Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
porządnie przesłucham.
- A kto ma go pilnować? Wie pan, moi ludzie mają rodziny...
- Wiem, Wirth. Mają rodziny i są przykładnymi obywatelami - Mock pogłaskał siedemnastowieczny dokument, który trzymał za pazuchą. - Nikt go nie będzie pilnował. A klucz będę miał ja - przyjacielsko klepnął Wirtha po ramieniu. - Wesołych świąt, Wirth! Jutro mamy Wigilię.

Wrocław, poniedziałek 23 grudnia,
godzina piąta po południu
W mieszkaniu Inge Gänserich panował potworny bałagan. Dwa stojące na środku pokoju parawany zarzucone były sukienkami, halkami i pończochami. Na stole piętrzyły się brudne talerze z resztkami jedzenia. Pod stołem i na kredensie stały rzędy pustych butelek po winie. Na parapecie, nad którym
porządnie przesłucham.<br>- A kto ma go pilnować? Wie pan, moi ludzie mają rodziny...<br>- Wiem, Wirth. Mają rodziny i są przykładnymi obywatelami - Mock pogłaskał siedemnastowieczny dokument, który trzymał za pazuchą. - Nikt go nie będzie pilnował. A klucz będę miał ja - przyjacielsko klepnął Wirtha po ramieniu. - Wesołych świąt, Wirth! Jutro mamy Wigilię.<br><br>Wrocław, poniedziałek 23 grudnia, <br>godzina piąta po południu<br>W mieszkaniu Inge Gänserich panował potworny bałagan. Dwa stojące na środku pokoju parawany zarzucone były sukienkami, halkami i pończochami. Na stole piętrzyły się brudne talerze z resztkami jedzenia. Pod stołem i na kredensie stały rzędy pustych butelek po winie. Na parapecie, nad którym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego