hotelu, w recepcji hotelowej, zaczęli się zjawiać dziwni mężczyźni, którzy przyglądali mi się zza kolumn, na końcowych korytarzach, z przeciwnej strony ulicy. Oglądali mnie wsiadającą do filmowych samochodów, wypytywali o mnie w recepcji. Jeden nawet kilka dni stał na ulicy z lornetką i zaniepokoił mnie naprawdę, bo wyraźnie śledził mnie. Wściekła i zdumiona zarazem opowiedziałam te moje kłopoty w produkcji, oni z kolei mnie swoje kłopoty i rycząc ze śmiechu, wyjechaliśmy na dalsze zdjęcia do Austrii, zapominając o wszystkim. Choć ja do końca filmu czułam się wobec nich trochę głupio - jak kobieta, której nikt nie chce.<br>Minęło kolejne 5 lat.<br>Jestem