Wokół łoża konającego skupiła się niemała grupa osób. W chwili śmierci Mickiewicz nie był sam. A przecież, mimo tej asysty - jak każdy - umierał samotnie. Rację ma filozof: <gap>. I rację ma inny filozof, gdy przypominając po trzech wiekach słowa tamtego, nazywa religijną asystę przy umierającym <gap>. Do śmierci drugiego nie ma dostępu. Współudział jest złudzeniem podtrzymywanym przez rozpacz. Ci, co otaczają umierającego, doprowadzają go do granicy, której razem z nim nie mogą już przekroczyć. Ich napięte spojrzenia zatrzymują się na twarzy, która powoli wycofuje się z dialogu, odmawia kontaktu, staje się swą własną maską. Żywi, choć sami śmierci nie doświadczyli, mogą teraz dać