Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
oddalonym pokoju dziecinnym. Siedzieliśmy na ceratowej sofie nie odzywając się do siebie. Wala przyniosła nam po kawałku ciasta i po mandarynce. Odosobnienie to trwało tak długo, że wreszcie skuliłem się i zasnąłem.

Obudziłem się nazajutrz w swoim łóżku. Byłem obrażony na matkę i zły na Krysię. Ojciec już nie spał. Wsunąłem się do niego pod kołdrę i chcąc zachować powagę osoby urażonej, powiedziałem naśladując głos i intonację Frołowa:

- Port Artur padł... To ten sukinsyn Stessel sprzedał nas Japończykom.

Ojciec parsknął śmiechem, ale natychmiast spoważniał i zapytał:

- Skąd wiesz?

- Czytałem w gazecie.

- Czytałeś? To może i teraz mi coś przeczytasz - powiedział biorąc
oddalonym pokoju dziecinnym. Siedzieliśmy na ceratowej sofie nie odzywając się do siebie. Wala przyniosła nam po kawałku ciasta i po mandarynce. Odosobnienie to trwało tak długo, że wreszcie skuliłem się i zasnąłem.<br><br>Obudziłem się nazajutrz w swoim łóżku. Byłem obrażony na matkę i zły na Krysię. Ojciec już nie spał. Wsunąłem się do niego pod kołdrę i chcąc zachować powagę osoby urażonej, powiedziałem naśladując głos i intonację Frołowa:<br><br>- Port Artur padł... To ten sukinsyn Stessel sprzedał nas Japończykom.<br><br>Ojciec parsknął śmiechem, ale natychmiast spoważniał i zapytał:<br><br>- Skąd wiesz?<br><br>- Czytałem w gazecie.<br><br>- Czytałeś? To może i teraz mi coś przeczytasz - powiedział biorąc
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego