Typ tekstu: Blog
Autor: Ola
Tytuł: łyk powietrza
Rok: 2003
się drugi człowiek, którego dogłębnie zraniłam swoimi chorobliwymi złudzeniami...

Takie życie...?

Gwiazdy na niebie i...
Cichosza. Zima zostawiła mi oddech na karku.

Gęsia skórka.

Kolejny bolesny oddech. Telefon. Rozmowa. Płacz...

Noc. Zegar odlicza czas. W uszach słyszę głośne "tyk-tak". Serce jakby zamarło w niepokoju. Lodowata ręka dotyka moich pleców. Wybudzam się ze snu. Środek nocy. Rozkopałam pościel.

Dziś znów zadzwonił. Może... może zaczniemy od nowa...?


Szepty...
Cichutko wstał kolejny dzień... Niepostrzeżenie wstałam z nadzieją w sercu... Oparłam się o ciepły kaloryfer... Zjadłam słodziutką bułkę z budyniem...

Patrzę w dół i widzę matową posadzkę. Jakaś psychodelia- wyblakłe kafelki, szept butów mówiących
się drugi człowiek, którego dogłębnie zraniłam swoimi chorobliwymi złudzeniami... <br><br>Takie życie...?&lt;/&gt;<br><br>&lt;div&gt;&lt;tit&gt;Gwiazdy na niebie i...&lt;/&gt;<br>&lt;orig&gt;Cichosza&lt;/&gt;. Zima zostawiła mi oddech na karku.<br><br>Gęsia skórka.<br><br>Kolejny bolesny oddech. Telefon. Rozmowa. Płacz...<br><br>Noc. Zegar odlicza czas. W uszach słyszę głośne "tyk-tak". Serce jakby zamarło w niepokoju. Lodowata ręka dotyka moich pleców. Wybudzam się ze snu. Środek nocy. Rozkopałam pościel.<br><br>Dziś znów zadzwonił. Może... może zaczniemy od nowa...?&lt;/&gt;<br><br><br>&lt;div&gt;&lt;tit&gt;Szepty...&lt;/&gt;<br>Cichutko wstał kolejny dzień... Niepostrzeżenie wstałam z nadzieją w sercu... Oparłam się o ciepły kaloryfer... Zjadłam słodziutką bułkę z budyniem... <br><br>Patrzę w dół i widzę matową posadzkę. Jakaś psychodelia- wyblakłe kafelki, szept butów mówiących
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego