klapa, Karolek do kosza, zostaw ten pierdolony samochodzik, przecież do nieba go nie weźmiesz, inne dziecko się nim jeszcze pobawi, bach, strzela blaszana klapa, bach, bach, przykro mi bardzo, nie mam dla pani dobrych wiadomości, co pani tak patrzy, ale ma pani smutne oczy, niech pani sobie kupi ciemne okulary...<br>Wykańcza mnie ta praca.<br>15 maja<br>Moje życie biegnie od jednej śmierci do drugiej, a każda z nich jest zakrętem albo rozstajem, na którym stoi kapliczka. Najpierw była śmierć Pawlika, a potem, wiele lat później, pochowałam <page nr=94> swojego dziadka. Dużo mu zawdzięczam, pamiętam wszystkie niedzielne spacery z nim, wędrówki po starym Krakowie