Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
klapa, Karolek do kosza, zostaw ten pierdolony samochodzik, przecież do nieba go nie weźmiesz, inne dziecko się nim jeszcze pobawi, bach, strzela blaszana klapa, bach, bach, przykro mi bardzo, nie mam dla pani dobrych wiadomości, co pani tak patrzy, ale ma pani smutne oczy, niech pani sobie kupi ciemne okulary...
Wykańcza mnie ta praca.
15 maja
Moje życie biegnie od jednej śmierci do drugiej, a każda z nich jest zakrętem albo rozstajem, na którym stoi kapliczka. Najpierw była śmierć Pawlika, a potem, wiele lat później, pochowałam swojego dziadka. Dużo mu zawdzięczam, pamiętam wszystkie niedzielne spacery z nim, wędrówki po starym Krakowie
klapa, Karolek do kosza, zostaw ten pierdolony samochodzik, przecież do nieba go nie weźmiesz, inne dziecko się nim jeszcze pobawi, bach, strzela blaszana klapa, bach, bach, przykro mi bardzo, nie mam dla pani dobrych wiadomości, co pani tak patrzy, ale ma pani smutne oczy, niech pani sobie kupi ciemne okulary...<br>Wykańcza mnie ta praca.<br>15 maja<br>Moje życie biegnie od jednej śmierci do drugiej, a każda z nich jest zakrętem albo rozstajem, na którym stoi kapliczka. Najpierw była śmierć Pawlika, a potem, wiele lat później, pochowałam &lt;page nr=94&gt; swojego dziadka. Dużo mu zawdzięczam, pamiętam wszystkie niedzielne spacery z nim, wędrówki po starym Krakowie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego