jest pewne, lecz zawsze jakiś adept z terminujacych w Instytucie okazywał się bardziej łakomą zdobyczą.<br>- Proszę do mnie, kolego.<br>Bez przystawania zagarniał ramieniem przypadkowo zaplątanego w strefę grawitacji, i tyle ich Bogna widziała, po wszystkich zasłyszeniach ciekawa osobnika, który był pierwszym po Bogu wśród kadry, jeśli za Absolut uznać profesora.<br>Z początku magistrzy jeawili się Bognie jako monolit nieznośnych gamoni, następnie jako gromada niezgułów wciąż zapominających coś dodać, ująć, albo przeinaczyć w beznadziejnie monotonnych schematach.<br>Nie zawsze były to wykresy, czyli słupki, słupy, kostki albo barwne plamy, koła począstkowane na nierówne kawałki, nie zawsze figury geometryczne. Zlecano jej również rysunki na określony