aperitify - zbył szybko kelnera. - Otóż, panowie, stwierdziliście: żadnych Niemiec: Proszę bardzo: jutro o ósmej rano jedziemy do Paryża. Teraz dopiero dowiedzieli się o istocie sprawy. Mieli się zająć szmuglem lisich skórek.<br>- On to zapakuje, utka w maskę, pod karoserią... licho wie gdzie... Widziałem opelka, w którym dziś pojechało dwieście lisów. Za Boga nic nie wykapujesz. Tylko wóz musi chodzić jak zegarek, żadnych remontów po drodze, nic takiego... Przyjdziemy rano: nasz mercedes stoi jakby nigdy nic, że sam nie pokapujesz, gdzie on to utkał. Zajeżdżamy do Paryża - nie bójcie się, na granicę mam papierek, "na Babystomymachę" już nic robić nie będę, sezon się