Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
zapakuję.
- Moje dziecko! Moje dziecko nie żyje! - krzyczała Iw w szoku.
Wokół zbierali się przechodnie. Wszyscy współczuli zapłakanej dziewczynie...
- Taka młoda to jeszcze urodzi - mruknął ktoś z tłumu.
- Moje dziecko nie żyje - powtarzała mechanicznie Iw, jakby już się zaczęła przyzwyczajać do tej dziwnej i niespodziewanej śmierci.
Właściciel zniknął w środku. Za chwilę wyniósł ze sklepu opakowane i przewiązane białym sznureczkiem pudełko z twoimi wymarzonymi szpilkami.
Ocierał łzy chusteczką.
- Bardzo współczuję - bełkotał. - A te buty niech pani weźmie ode mnie w prezencie na pocieszenie. Bardzo współczuję.
Wepchnął jej pod pachę pakunek. Ludzie zaczęli się rozchodzić.
Nagle pojawił się granatowy policjant.
- Tam za rogiem
zapakuję.<br> - Moje dziecko! Moje dziecko nie żyje! - krzyczała Iw w szoku.<br> Wokół zbierali się przechodnie. Wszyscy współczuli zapłakanej dziewczynie...<br> - Taka młoda to jeszcze urodzi - mruknął ktoś z tłumu.<br> - Moje dziecko nie żyje - powtarzała mechanicznie Iw, jakby już się zaczęła przyzwyczajać do tej dziwnej i niespodziewanej śmierci.<br> Właściciel zniknął w środku. Za chwilę wyniósł ze sklepu opakowane i przewiązane białym sznureczkiem pudełko z twoimi wymarzonymi szpilkami.<br>Ocierał łzy chusteczką.<br>- Bardzo współczuję - bełkotał. - A te buty niech pani weźmie ode mnie w prezencie na pocieszenie. Bardzo współczuję.<br>Wepchnął jej pod pachę pakunek. Ludzie zaczęli się rozchodzić.<br>Nagle pojawił się granatowy policjant.<br>- Tam za rogiem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego