Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
przed taką krzywdą?
- Nie szkodzi - uśmiechnęła się sztucznie - a zresztą i tak nie wiem, czy wyszłabym za ciebie, bo już się starzejesz i niekiedy... przeważnie nad ranem... cóż... wybacz, śmierdzi ci z ust zgnilizną.
Zbladł, zaczerwienił się... Woda do płukania ust zawsze stała w łazience...
Iw upokorzyła mnie, wzięła odwet... Za to, że się nie chcę z nią ożenić? Nie chcę? Nie mogę jej okłamywać... Niedługo mnie znienawidzi. Znienawidzi, a ja ją kocham.
- Czy musiałaś to powiedzieć? - starał się zachować spokój.
- To nieprawda. - Była na siebie wściekła. - Przecież wiesz, że to nieprawda.
Zamknęła mu usta pocałunkiem, przyciągnęła do siebie... Znowu byli szczęśliwi, najszczęśliwsi
przed taką krzywdą?<br> - Nie szkodzi - uśmiechnęła się sztucznie - a zresztą i tak nie wiem, czy wyszłabym za ciebie, bo już się starzejesz i niekiedy... przeważnie nad ranem... cóż... wybacz, śmierdzi ci z ust zgnilizną.<br> Zbladł, zaczerwienił się... Woda do płukania ust zawsze stała w łazience...<br> Iw upokorzyła mnie, wzięła odwet... Za to, że się nie chcę z nią ożenić? Nie chcę? Nie mogę jej okłamywać... Niedługo mnie znienawidzi. Znienawidzi, a ja ją kocham.<br>- Czy musiałaś to powiedzieć? - starał się zachować spokój.<br>- To nieprawda. - Była na siebie wściekła. - Przecież wiesz, że to nieprawda.<br> Zamknęła mu usta pocałunkiem, przyciągnęła do siebie... Znowu byli szczęśliwi, najszczęśliwsi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego