ciałem.<br>Tamtego dnia, gdy z góry patrzyłaś na mroczne rozlewiska Kamiennego, przypomniała ci się ta legenda dawno temu opowiadana przez Maurycego. Zrozumiałaś, że był jak ów diabeł, wyczerpany miłością. A ty byłaś jak tamta dziewczyna, która po raz pierwszy czuje, że ma w piersi nie kamień, ale coś żywego. Zabolało. Zabolało jak nigdy przedtem. Zabrakło ci tchu. Oparłaś się plecami o drzewo i łapałaś oddech krótkimi, łapczywymi haustami.<br>Tak to się, babko, odbyło. Nie mogłaś cofnąć czasu - Maurycy odszedł już dawno, więc nie mogłaś mu oddać serca. Feliks żył, ale dla ciebie był już tylko mglistym wspomnieniem. Był jednak ktoś, kto