pogardliwym milczeniem <br>nieśmiały szept marginesów, gdzie Grodzicki uczciwie zapisywał obiekcje Teofila. <br>Nie było sposobu wydobyć od teologa wyznania, jaki jest cel świata.<br> A tu znów Teofil pytał:<br> - Cóż ma do roboty wszechmoc i jaki jest zakres jej władzy, jeśli jest ona <br>związana prawami przyrody, które opierają się na zasadzie przyczynowości?<br> Żal było patrzeć, w jak niedbały sposób ksiądz Wais szedł z pomocą starszemu <br>Grodzickiemu. Podając mu dwa palce z wysokiego brzegu, z daleka od zdradzieckiej <br>toni, jakby się bał zamoczyć bodaj kraj sutanny, upominał go, by pamiętał o <br>możliwości cudów!<page nr=219>. Ale Grodzicki, omijając to rogate słowo, przedsięwziął <br>obronę na własną rękę