Dojechał tylko do Pruszcza. Na Oruni brodził po kolana w wodzie.<br>Gdy w kilku miejscach pękł wał na Raduni, woda zmieniła bieg, pędząc szarym szumnym nurtem ulicami i uliczkami. Najpierw tylko podmywała mury, potem wdzierała się do środka - do piwnic, do domów, wszędzie. Niosła kamienie, muł, fekalia. Zrywała nawierzchnie ulic. Zalewała samochody.<br>- <q>Ludzie nie wiedzieli, co się dzieje, skąd tyle wody. Niemożliwe, żeby tylko z nieba</> - szepce starsza kobieta z Gościnnej 9.<br>- <q>Z piekła, babciu</> - podpowiada zmoczony maluch.<br>W budynku z 1886 r. przy ul. Gościnnej 9, gdzie mieszka oprócz Olczaków kilkanaście rodzin, zamokły meble, potem kable. Brakło prądu. Ludzie nie