Typ tekstu: Książka
Autor: Krawczyk Piotr
Tytuł: Plamka światła
Rok: 1997
posuń!
Boże, jak się wszystko zmienia. Przecież to taki głupi dowcip. A myśmy
wtedy konali ze śmiechu. Chyba przez godzinę. To te niesamowite, nie
wiem właściwie co, Paweł by pewnie powiedział - wibracje. Nie wiem.
Niewątpliwie jednak coś się tam wtedy działo w powietrzu.
No dobrze. Ale jak to wtedy było? Zaraz, zaraz. Jak doszło do tego
wszystkiego? No tak, chyba to był Tomek. Którejś nocy, lekko pijany,
omsknął się jakoś czy coś, w każdym razie spadł z dziury w suficie
prosto na świeczki. Tak. Parafina rozbryznęła się po całym kręgu
wtajemniczonych. To znaczy jeszcze nie, jeszcze nie byliśmy
wtajemniczeni. Stanowiliśmy wówczas
posuń!<br>Boże, jak się wszystko zmienia. Przecież to taki głupi dowcip. A myśmy<br>wtedy konali ze śmiechu. Chyba przez godzinę. To te niesamowite, nie<br>wiem właściwie co, Paweł by pewnie powiedział - wibracje. Nie wiem.<br>Niewątpliwie jednak coś się tam wtedy działo w powietrzu.<br> No dobrze. Ale jak to wtedy było? Zaraz, zaraz. Jak doszło do tego<br>wszystkiego? No tak, chyba to był Tomek. Którejś nocy, lekko pijany,<br>omsknął się jakoś czy coś, w każdym razie spadł z dziury w suficie<br>prosto na świeczki. Tak. Parafina rozbryznęła się po całym kręgu<br>wtajemniczonych. To znaczy jeszcze nie, jeszcze nie byliśmy<br>wtajemniczeni. Stanowiliśmy wówczas
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego