się nie tylko przysłowiowy mieszczuch, lecz także krytycy, spośród których przynajmniej niektórzy powinni stanąć po tej samej co Hugo stronie barykady.<br>[Dygresja. Niesprawiedliwość krytyki, zarzucającej mu gwałcenie dobrego smaku, Słowacki mógł odczuwać jeszcze boleśniej - bo nie usprawiedliwiała jej żadna deklarowana dbałość o morale tłumu, liczba czytelników była przecież nader ograniczona.]<br>Zaskakuje reakcja Wiktora Hugo na pierwsze sygnały niezadowolenia publiczności. Oto bezpośrednio po premierze, w nocy, poprawiał tekst, wycinając fragmenty wzbudzające najmocniejsze protesty widzów, łagodząc śmiałe innowacje językowe, usuwając brutalizmy. Czyli: w nadziei utrzymania dramatu na scenie natychmiast, uprzedzając oficjalne ingerencje, z własnej woli gwałcił integralny kształt dzieła, "oswajał" groteskową wizję. Teatr