Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
i dołączył do Belowskiego.
Gdy limuzyna ruszała z miejsca, w niedokręconej szybie, przez jeden krótki, króciutki moment Zygmunt spostrzegł roześmianą twarz Trawki i jej nagie, piękne udo założone wysoko na zagłówku kierowcy. Ale to się musiało Zygmuntowi przywidzieć. Musiało...
* * *
Tej niedzieli długo jeszcze unosił się w powietrzu zapach spalonych ciał. Zatorze zamarło w oczekiwaniu na kondukt trumien, który około dwunastej miał się pojawić na ulicach i płynąć w ciszy pod oknami domów. Pożar dogasł całkowicie, gdzieniegdzie dymił jeszcze jakiś plastik, kawałek żaluzji. Jednak było już po wszystkim. Uprzątnięto trupy, poparzonych i rannych odwieziono do szpitala.
Podwórka wypełniły się ciężką, świdrującą ciszą
i dołączył do Belowskiego.<br>Gdy limuzyna ruszała z miejsca, w niedokręconej szybie, przez jeden krótki, króciutki moment Zygmunt spostrzegł roześmianą twarz Trawki i jej nagie, piękne udo założone wysoko na zagłówku kierowcy. Ale to się musiało Zygmuntowi przywidzieć. Musiało...<br>* * *<br>Tej niedzieli długo jeszcze unosił się w powietrzu zapach spalonych ciał. Zatorze zamarło w oczekiwaniu na kondukt trumien, który około dwunastej miał się pojawić na ulicach i płynąć w ciszy pod oknami domów. Pożar dogasł całkowicie, gdzieniegdzie dymił jeszcze jakiś plastik, kawałek żaluzji. Jednak było już po wszystkim. Uprzątnięto trupy, poparzonych i rannych odwieziono do szpitala.<br>Podwórka wypełniły się ciężką, świdrującą ciszą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego