Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
kuli ramiona, od zatoki spływa chłodny powiew.
Twardowski nie dba o to, szybkim głosem powtarza tylko dwa zdania: muszę sprawdzić, muszę to zmierzyć!
Odprowadzają mnie na sam próg.
Umawiamy się, że przyjdą po mnie o ósmej.
Twardowski nagle chwyta mnie w objęcia, unosi w górę, okręca w koło.
- Zbawco! - woła. - Zbawicielu! Żyjemy? Żyjemy!
Przychodzą po mnie o umówionej porannej godzinie. Młodzi, p iękni, półnadzy.
Ja oczywiście pod jasnyn morskim słońcem zmieniam skórę, koślawą stopę upycham w elastyczny bandaż i pantofel, przykrywam nogawką dżinsów.
Słońca się nie boję, wystarczy ręcznik na kark.
Sprawdzam w lustrze - nieźle.
Nikt z uczelni nie rozpoznałby w
kuli ramiona, od zatoki spływa chłodny powiew.<br>Twardowski nie dba o to, szybkim głosem powtarza tylko dwa zdania: muszę sprawdzić, muszę to zmierzyć!<br>Odprowadzają mnie na sam próg.<br>Umawiamy się, że przyjdą po mnie o ósmej.<br>Twardowski nagle chwyta mnie w objęcia, unosi w górę, okręca w koło.<br>- Zbawco! - woła. - Zbawicielu! Żyjemy? Żyjemy!<br>Przychodzą po mnie o umówionej porannej godzinie. Młodzi, p iękni, półnadzy.<br>Ja oczywiście pod jasnyn morskim słońcem zmieniam skórę, koślawą stopę upycham w elastyczny bandaż i pantofel, przykrywam nogawką dżinsów.<br>Słońca się nie boję, wystarczy ręcznik na kark.<br>Sprawdzam w lustrze - nieźle.<br>Nikt z uczelni nie rozpoznałby w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego