Typ tekstu: Książka
Autor: Choromański Michał
Tytuł: Zazdrość i medycyna
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1933
szpitala. Latarka jego wrzynała się w liliowy półmrok, wiatr po raz pierwszy od tygodnia, zdawało się, ustał, powietrze było ciche, świeże. Od czasu do czasu mijały chirurga postacie przechodniów, miasto nadal było pogrążone w parującej mgle, ktoś, mijając chirurga powiedział: - .Już pół godziny, jak w elektrowni wyłączono prąd!
Chirurg powtarzał: - Zdrada i kłamstwo!.. a więc znowu mnie okłamała... cóż ja teraz mam począć?... Ze złości omal nie cisnął latarką o bruk.
- Głupstwo, głupstwo. - mruknął i pomyślał wyniośle i z trudem: "Wielkie mi rzeczy!... Pozostanę samotny!"

Obecnie rozważania jego brzmiały mniej więcej tak: Człowiek rodzi się samotny i umiera samotny. Tkwi to
szpitala. Latarka jego wrzynała się w liliowy półmrok, wiatr po raz pierwszy od tygodnia, zdawało się, ustał, powietrze było ciche, świeże. Od czasu do czasu mijały chirurga postacie przechodniów, miasto nadal było pogrążone w parującej mgle, ktoś, mijając chirurga powiedział: - .Już pół godziny, jak w elektrowni wyłączono prąd!<br>Chirurg powtarzał: - Zdrada i kłamstwo!.. a więc znowu mnie okłamała... cóż ja teraz mam począć?... Ze złości omal nie cisnął latarką o bruk.<br>- Głupstwo, głupstwo. - mruknął i pomyślał wyniośle i z trudem: "Wielkie mi rzeczy!... Pozostanę samotny!"<br>&lt;page nr=232&gt;<br>Obecnie rozważania jego brzmiały mniej więcej tak: Człowiek rodzi się samotny i umiera samotny. Tkwi to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego