Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
niż dach sanatorium, tworzyły baldachim gałęzi i konarów. Runo całe było czerwone od zeszłorocznych liści i przypominało stygnącą magmę.
Kilka dni temu jacyś ludzie zaczęli grodzić teren wzniesienia. W sanatorium mówiono, że ma tam powstać safari, jeszcze jedna atrakcja dla gości najdroższego pensjonatu w okolicy.
Widziałem go wyraźnie z ulicy Zdrojowej. Wysoki, stylizowany budynek z zielonym neonem, który przypominał mi świetlny napis Geofizyka w Toruniu. Wieczorami rozbłyskiwał feerią świateł, sztucznymi ogniami, szmaragdowymi odblaskami wody z basenów i szklanych oranżerii pełnych palm i fikusów. Samochody na trzecim biegu cichutko jak na pogrzeb wspinały się po stromym asfalcie. Podobne były do monstrualnych insektów
niż dach sanatorium, tworzyły baldachim gałęzi i konarów. Runo całe było czerwone od zeszłorocznych liści i przypominało stygnącą magmę. <br>Kilka dni temu jacyś ludzie zaczęli grodzić teren wzniesienia. W sanatorium mówiono, że ma tam powstać safari, jeszcze jedna atrakcja dla gości najdroższego pensjonatu w okolicy. <br>Widziałem go wyraźnie z ulicy Zdrojowej. Wysoki, stylizowany budynek z zielonym neonem, który przypominał mi świetlny napis Geofizyka w Toruniu. Wieczorami rozbłyskiwał feerią świateł, sztucznymi ogniami, szmaragdowymi odblaskami wody z basenów i szklanych oranżerii pełnych palm i fikusów. Samochody na trzecim biegu cichutko jak na pogrzeb wspinały się po stromym asfalcie. Podobne były do monstrualnych insektów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego