mu się chwile szczęścia, jakiego zaznał z nią pod sklepową ladą... Ech, było, minęło. Grzebień spostrzegał z goryczą, że bywał używany ukradkiem, jakby się go wstydzono. Zmarkotniał, wyleciały mu kolejne zęby, począł gwałtownie tracić siły i w końcu cicho oddał ducha w ramionach swego wiernego towarzysza, lusterka.<br>Lusterko skończyło opowiadać. Ze wzruszenia zaszło całe mgłą. Między szczotką do włosów a pędzlem zaległo milczenie, jakby...<br>Tak kończy się rękopis znaleziony przeze mnie w pudełku w pudle rezonansowym starego pianina. Ze wstydem muszę wyznać, że wyjąłem go z pudełka i zabrałem ze sobą, lecz muszę też dodać, że pudełko pozostawiłem w pudle. Każdy, kto