Typ tekstu: Książka
Autor: Pasławski Wiesław
Tytuł: 540 dni w armii
Rok wydania: 1999
Rok powstania: 2001
dwie stojące obok siebie, częściowo przykryte siatką maskującą, dwie duże dwustulitrowe beczki. W świetle wiszącego wysoko na da wierzchołkami drzew księżyca, każda z nich wyglądała tak samo. Haczyk pochylił się, przyjrzał się im uważniej i wskazując palcem jedną z nich, rzekł szeptem:
- To ta. Tę bierzemy. Wiatr zaszumiał między gałęziami. Znad pola namiotowego dobiegło hukanie puszczyka. Z rosnącego obok agregatu drzewa zerwało się jakieś wielkie ptaszysko i głośno trzepocząc skrzydłami pofrunęło w las. Kilka zerwanych przez nie jesiennych liści, szeleszcząc w czasie lotu, spadło w dół, tuż pod stopy Grzeli.
- O Boże! Toć my są złodzieje! - szepnął poczciwy żołnierz. - Jeszcze nas
dwie stojące obok siebie, częściowo przykryte siatką maskującą, dwie duże dwustulitrowe beczki. W świetle wiszącego wysoko na da wierzchołkami drzew księżyca, każda z nich wyglądała tak samo. Haczyk pochylił się, przyjrzał się im uważniej i wskazując palcem jedną z nich, rzekł szeptem:<br>- To ta. Tę bierzemy. Wiatr zaszumiał między gałęziami. Znad pola namiotowego dobiegło hukanie puszczyka. Z rosnącego obok agregatu drzewa zerwało się jakieś wielkie ptaszysko i głośno trzepocząc skrzydłami pofrunęło w las. Kilka zerwanych przez nie jesiennych liści, szeleszcząc w czasie lotu, spadło w dół, tuż pod stopy Grzeli. <br>- O Boże! Toć my są złodzieje! - szepnął poczciwy żołnierz. - Jeszcze nas
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego