rozpacz. Miała tak blisko Zuzię, miała ją po swojej stronie, jedno jej słowo wystarczyło, aby Walczak odjechał sam. Tak, to on byłby teraz sam, to on poczułby smak samotności, odkryłby jak beznadziejnie puste może okazać się życie, jeżeli żyje się tylko dla siebie. Stąd pewnie ta jego panika, ten strach. Żona, zdaje się, mało miejsca zajmuje w jego myślach. Wszystkie uczucia i ambicje ulokował w Zuzi. A Zuzia jest jej rodziną, prawdziwą! To ona miała większe prawo, aby ją zatrzymać. Po tym, jak przyznał wreszcie, kim naprawdę Zuzia jest, musiałby pozwolić jej odejść. I chyba by jej siłą nie zatrzymywał. Przyjechał