pozbawioną pozornie dna, a na pewno niezmiernie głęboką, bo nie wypełniły jej całe wodospady piachu, zmiatane bezustannie z brzegów uderzeniami wiatru. Zatrzymali się i Rohan wysłał na drugą stronę latającego robota-zwiadowcę. Obserwował na ekranie to, co ów dostrzegał swymi telewizyjnymi obiektywami, ale obraz był taki sam, jaki już znali. Zwiadowca został po godzinie wezwany z powrotem, a gdy dołączył do grupy, Rohan, naradziwszy się z Ballminem i fizykiem Gralewem, którzy siedzieli w jego maszynie, zdecydował się na dokładniejsze oględziny kilku ruin.<br>Najpierw spróbował zbadać sondami ultradźwiękowymi, jak gruba warstwa piasku zalega "ulice" martwego "miasta". Było to dosyć żmudne. Wyniki kolejnych