Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
zaś nie milknie ani na chwilę! A człowieka nie widać.
- Co to? Co robić teraz? - jęczą moje usta zesztywniałe i wykrzywione strachem. - Może to przyszła na mnie choroba... Może w gorączce jestem i zdaje mi się, że słyszę krzyk. Dotykam czoła. Nie! Zimne zupełnie... Głowa nie boli... Więc co to? Zwidziało mi się czy jak?
Przeszedłem raz jeszcze wszystkie wozy!
Kiedym stanął przy ostatnim, o kilka kroków przede mną ktoś jęknął przeciągle, raz, drugi i trzeci... a potem nic! Ucichło nagle!... Poświeciłem lampą na tor. Nikogo! Nasłuchiwałem chwilę i nic! "Mamidła jakieś... Marchy!... - myślałem sobie - a przecież robota pilna".
Wsiadłem do
zaś nie milknie ani na chwilę! A człowieka nie widać. <br>- Co to? Co robić teraz? - jęczą moje usta zesztywniałe i wykrzywione strachem. - Może to przyszła na mnie choroba... Może w gorączce jestem i zdaje mi się, że słyszę krzyk. Dotykam czoła. Nie! Zimne zupełnie... Głowa nie boli... Więc co to? Zwidziało mi się czy jak? <br>Przeszedłem raz jeszcze wszystkie wozy! <br>Kiedym stanął przy ostatnim, o kilka kroków przede mną ktoś jęknął przeciągle, raz, drugi i trzeci... a potem nic! Ucichło nagle!... Poświeciłem lampą na tor. Nikogo! Nasłuchiwałem chwilę i nic! "Mamidła jakieś... &lt;orig&gt;Marchy&lt;/&gt;!... - myślałem sobie - a przecież robota pilna".<br>Wsiadłem do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego