afirmacja amerykańskiej konstytucji. Stanowi ona coś w rodzaju narodowego sanktuarium. Z charakterystyczną ciasnotą ludzi epoki schyłkowej, jej wyznawcy utrzymują, że skoro ten blisko dwieście lat liczący dokument, skomponowany dla społeczności kupców, rzemieślników, farmerów i myśliwych, potrafił zapewnić w pewne) epoce ich krajowi niebywałą potęgę, dowodzi to, że wytrzymał próbę życia. Zwłaszcza, że choć podzelowany tyloma poprawkami - funkcjonuje dalej.<br>Rzeczywiście funkcjonuje, ale jak? Demokracja amerykańska, a z nią inne - europejskie - nie przeżywają żadnego kryzysu, <page nr=89> ale najzwyklejszą agonię, na którą żadne tam święte oleje konserwatyzmu, czy jeszcze bardziej archaicznych recept socjalistycznych nie pomogą. Oczywiście agonie, które przechodzą demokracje kapitalistyczne, trzeba mierzyć w standardach historycznych