Otworzył oczy, wyrzucił ramiona w górę, łącząc dłonie.<br>Magwer zobaczył, że jego oczy są żółte, jakby odbijał się w nich blask płomieni. Lub jakby same płonęły.<br>Buntownicy z wrzaskiem skoczyli ku Penge Afrze.<br>Głos <orig>bana</> wzbił się ponad ich krzyk. Magwer słyszał już ten dźwięk. Nie wiedział gdzie, ale słyszał.<br>Zza pleców <orig>bana</> wystrzeliły strugi ognia. Przez chwilę Magwerowi wydawało się, że to wiatr pchnął płomienie, że ogarną one zaraz Penge Afrę, spalą na popiół. Lecz po chwili zdał sobie sprawę, że to właśnie ban kieruje ogniem, rządzi nim tak, jak myśliwy swym psem.<br>Powstańcy zapłonęli niemal równocześnie. Ich ciała rozgorzały