Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
siostry.
Od dziś muszę zacząć przybierać na wadze.
Bez roztropności nie zajdę donikąd.
Trafiłem akurat na obchód.
Pachnąca świeżością Łasiczka szła wzdłuż rzędu łóżek, budząc
ożywienie.
Zwykle martwy nastrój sali odmieniał się zaraz.
Oto pojawiła się wśród nas wielka władza, biały lekarski kitel.
W zwykłym szpitalu uchodzi słusznie za potęgę, a cóż dopiero w
szpitalu takim jak nasz!
Dla nas staje się symbolem władzy czarnoksięskiej!

Każdy się jej lęka i każdy się po niej czegoś spodziewa.
Wiadomo, że przeważnie będą pytać: pani doktor, kiedy do domu?
- Z każdym rozmawia półgłosem, każdy otrzyma swoją odpowiedź.
Do domu przeważnie daleko, do domu przeważnie nieprędko.
Ale
siostry.<br> Od dziś muszę zacząć przybierać na wadze.<br> Bez roztropności nie zajdę donikąd.<br> Trafiłem akurat na obchód.<br> Pachnąca świeżością Łasiczka szła wzdłuż rzędu łóżek, budząc<br>ożywienie.<br> Zwykle martwy nastrój sali odmieniał się zaraz.<br> Oto pojawiła się wśród nas wielka władza, biały lekarski kitel.<br> W zwykłym szpitalu uchodzi słusznie za potęgę, a cóż dopiero w<br>szpitalu takim jak nasz!<br> Dla nas staje się symbolem władzy czarnoksięskiej!<br> &lt;page nr=155&gt;<br> Każdy się jej lęka i każdy się po niej czegoś spodziewa.<br> Wiadomo, że przeważnie będą pytać: pani doktor, kiedy do domu?<br> - Z każdym rozmawia półgłosem, każdy otrzyma swoją odpowiedź.<br> Do domu przeważnie daleko, do domu przeważnie nieprędko.<br> Ale
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego