krowiastość, głos: "Kocham cię, ale nigdy nie będziemy razem!" No to nie, Zygmunt zaczyna przełączać kanały jeden za drugim z prędkością filmowego projektora. I naraz wszystko się wyjaśnia: idzie sobie dzieweczka do laseczka, idzie, idzie do zielonego, łany krawatów i marynarek szumią jak zboże, wchodzi do tego lasu, lasu zielonego, a-ha-a, dokładnie - liściasto-iglastego, bo wtedy szkodniki mają gorzej, zadziera kieckę i zaczyna rozglądać się za jakimś najmniejszym choćby penisem, tak małym jak kurka czy młody podgrzybek. Wtem natrafia na konającego, który wyciągając w jej stronę kikut nogi, krzyczy z wysiłkiem "Nigdy nie będziemy już razem" i dodaje od siebie