kompletnej szczelności okien, pytając mnie, czy nie mam nic przeciwko zamknięciu łazienki na noc, nie czekając na odpowiedź, właśnie tę łazienkę zamyka. Bystrym okiem i szybkimi, wprawnymi ruchami przemyszkowała zawartość szafy i zastawionej różnymi drobiazgami toaletki. Mimochodem zajrzała pod poduszkę, pod stół i pod łóżko. Siedzę i obserwuję, ciągle spokojna, a jakże. Z tą łazienką to tak właściwie nie bardzo mi pasuje. Za groma nie mogę pokapować, po co zamykać na noc te drzwi, a poza tym nie zdążyłam się jeszcze nawet przed spaniem umyć. A ona na to, że to nic takiego, umyję się jutro rano. Tu poczułam się w obowiązku