partii jak i z ewentualnymi koalicjantami, którymi z pewnością będą: stojąca u progu rozpadu Unia Pracy (kilka osób przejdzie zapewne do SDPL), której szef będzie się ostro targował o stanowiska, by partię utrzymać, jak i o lewicową wrażliwość; klub zbiegów dowodzony przez Romana Jagielińskiego z jego nieustannym apetytem na stanowiska; a może także ludowcy, którzy ani Hausnera, ani jego planu nie zaakceptują. Ułożenie z tej mieszanki gabinetu, który zaspokoiłby różne ambicje i interesy, a na dodatek przedstawiłby racjonalny program, jest przedsięwzięciem niesłychanie trudnym, mimo że właściwie nie byłoby problemów ze zgromadzeniem niezbędnej liczby głosów. Nawet bez poparcia SDPL, na które SLD zresztą liczy