Boże zdrowie. Szczęścia spróbować trzeba w... sztabie. Ot, co mi przyszło na myśl. To ze dwadzieścia kilometrów za Taszkientem, w Jangi-Julu. Uchowaj Boże ściągnąć tam całą gromadę, bo zrobi się niedobry interes. Tak czy owak, muszę zameldować się w swoim pułku. Wziąłbym ze sobą panią Zosieńkę, niech ona spróbuje, a nuż coś się uda. Wdzięk to wdzięk. Bo trzeba się przyznać, że w sztabie nie znam nikogo. No, pani Zosieńko, zgoda? To ruszajmy od razu, bo na mnie już trąbka gra. Nie żegnam się z wami. Wierzę, że spotkamy się w Jangi-Julu!<br>Powiedział ze szczerym pragnieniem, nadrabiając miną, ale kiedy