Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
rzekłem.
- Tak? - Zenobia udała zdumienie. - Razem z Kuryłłą? - Jak to: razem z Kuryłłą?
- A tak. Wczoraj wieczorem widziałam jadącego forda. Wóz prowadził Fryderyk, a obok niego siedział prezes Kuryłło. Złapałem się za głowę.
- To znaczy, że Fryderykowi udało się dopaść Kuryłłę. No tak, Kuryłło powrócił do Jasienia po swoje rzeczy, a tam czyhał na niego Fryderyk. I zabrał go wraz z pamiętnikiem. Dokąd pojechali?
- Tego, niestety, nie wiem - mruknęła Zenobia. - Wprawdzie popędziłam za nimi motocyklem, ale wóz Fryderyka jest niezwykle szybki. Wydaje mi się, że jechali w stronę Polany.
- Tutaj? Po co? - zawołali chłopcy.
Przypomniałem sobie nasze obozowisko nad Jeziorem Żabim. Przypomniałem
rzekłem.<br>- Tak? - Zenobia udała zdumienie. - Razem z Kuryłłą? - Jak to: razem z Kuryłłą?<br>- A tak. Wczoraj wieczorem widziałam jadącego forda. Wóz prowadził Fryderyk, a obok niego siedział prezes Kuryłło. Złapałem się za głowę.<br>- To znaczy, że Fryderykowi udało się dopaść Kuryłłę. No tak, Kuryłło powrócił do Jasienia po swoje rzeczy, a tam czyhał na niego Fryderyk. I zabrał go wraz z pamiętnikiem. Dokąd pojechali?<br>- Tego, niestety, nie wiem - mruknęła Zenobia. - Wprawdzie popędziłam za nimi motocyklem, ale wóz Fryderyka jest niezwykle szybki. Wydaje mi się, że jechali w stronę Polany.<br>- Tutaj? Po co? - zawołali chłopcy.<br>Przypomniałem sobie nasze obozowisko nad Jeziorem Żabim. Przypomniałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego