i nie widzą one, na ogół, powodów, dla których miałby je okłamywać. Podejmowana przez badacza próba "odkłamania" badania spotyka się tym razem raczej z podejrzliwością i odrzuceniem niż ze zrozumieniem i akceptacją.<br><br>Sprawa jeszcze bardziej się komplikuje, gdy tak naprawdę dopiero owe "wyjaśnienia" mają charakter manipulacji eksperymentalnej ("decepcja" drugiego stopnia), a prawdziwe wyjaśnienia nastąpią dopiero po nich, a więc wówczas, gdy osoby badane pogodziły się z tym, że wpierw je wprowadzono w błąd (intencje badacza były jednak czyste, gdyż wywiedzione z racji naukowych), a następnie wszystko "wyjaśniono" i... okazuje się, że to też było zafałszowane, a dopiero teraz osoba badana uzyska